czwartek, 21 maja 2015

Olimp i gniew Zeusa (Grecja)

Po raz kolejny google maps wyczarował nam wspaniały nocleg. Tym razem spaliśmy u podnóża góry Olimp. Zatrzymalismy sie na komercyjnej plazy, gdzie byly prysznice plazowe oraz otwarta toaleta. Poza wedkarzami bylismy tam jedynymi turystami.

Jeden z wedkarzy ostrzegl Nas przed trujacymi rybami, które widzial na dnie. Od tej pory pływanie w oceanie zaczeło napawać mnie lekiem. Nadapniecie na trujaca rybe konczy sie bowiem w szpitalu.

Plaza pomimo swoich niewatpliwych uroków nie zaitrygowala nas tak bardzo jak opuszczony camping, który do niej przylegal. Camping wygladal jak zaczarowany ogród gdzie czas sie zatrzymal. Jedynie natura zapusciala tam swoje placza. Camping zamknieto z powodu kryzysu, który nawiedzil Grecje pare lat temu. Czesc lokalnych biznesów nie wytrzymalo tego okresu.

Noc na plazy zapowiadala sie ciepła i spokojna. Jakie bylo nasze zaskoczenie jak o 3 w nocy Zeus zaczal rzucac piorunami! Blyski i grzmoty byly potezne! WIelkie krople deszczu dudnily w samochód jak stado galopujacych koni. Ostatnia burze mielismy w Bulgarii ale nie byla tak silna. Caly czas sie balam, ze piorun trafi w drzewo, pod którym zaparkowalismy. Na szczescie zostalismy ocealeni i rano na spokojnie moglismy ruszyc do oddalonej o 7km miejscowosci Litochoro badacym greckim Zakopanem.

Tym razem postanowilismy przesiasc sie na rowery. Upal dawal sie we znaki. Z Litochorno pojechalismy na rowerach do antycznego miasteczka Dion. Tam znajdowal sie park bedacy wielkim stanowiskiem archeologicznym. Dion odslonil dla nas rabek tajemnicy z dawnych czasów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz