środa, 29 lutego 2012

Wiosna, zima

Dzisiejszy dzień był idealnym przykładem jaka zmienna pogoda panuje na Islandii.
Budząc się rano, słońce całą swoją energią zaglądało przez okno, a ptaki urządzały koncert na drzewach. W powietrzu czułam wiosnę, a w myślach buzowały mi już wspomnienia z letnich wojaży. Jazda na rowerze do pracy była czystą przyjemnością. Letni wietrzyk rozwiewał włosy, a słońce dawało siły na cały dzień.
Moja radość nie trwała jednak długo. Już w pracy zauważyłam nagłe załamanie pogody. Zaczął padać gęsty śnieg, a po ośmiu godzinach pracy przywitała mnie najprawdziwsza zima. Śniegu było tyle, że jazda na rowerze była bardzo utrudniona. Korki na ulicach były tak duże, że nawet Darek wracając z miasta autem postanowił wpaść do Nas z wizytą aby przeczekać harmider drogowy wywołany gwałtownymi opadami. Tomek natomiast wyciągnął narty biegowe i zaczął już przygotowywać się na zimową przygodę.
Dzisiejszy dzień po raz kolejny pokazał mi siłę żywiołów. Na Islandii nie ma co walczyć z pogodą. Należy mieć do niej duży szacunek i być przygotowany na wszystkie pory roku w ciągu jednego dnia!

piątek, 17 lutego 2012

Walka z przeziębieniem

Dawno nie dopadło mnie takie przeziębienie. W czwartek mój głos zmienił się nie do poznania. Odbierając telefony w pracy cześć słuchaczy zwracała się do mnie na Pan;) Nawet współpracownicy przekomarzali się ze mną wołając do mnie Henryk.
W piątek jednak już nie było nikomu do śmiechu. Gorączka, ból gardła i prawie całkowita utrata głosu były znakiem, że czas zostać w domu i wypocząć.
Wyposażyłam się w cały arsenał domowych sposobów na przeziębienie.
W związku z tym, że nie jestem zwolennikiem leków rozpoczęłam swoją walkę od inhalacji z dodatkiem soli kuchennej. Następnie rozpoczęłam serię płukania gardła szałwią, rumiankiem i oczywiście roztworem z soli.
Zakupiłam ogromne ilości cytryny, czosnku, cebuli, imbiru, malin, i oczywiście miodu. Z tego co się dowiedziałam maliny zawierają w sobie salicylany, które działają jak naturalna aspiryna. Jeżeli chodzi o mód to najlepszy na przeziębienia jest lipowy. Akacjowy natomiast zostawiłam sobie na ewentualne problemy żołądkowe. Bardzo przydatne okazały się dla mnie informację ze stronki o uroczej nazwie "ekomiodek" :)
Pamiętając jeszcze z dzieciństwa różnego rodzaju mikstury na przeziębienie postanowiłam wyczarować popularny sok z cebuli tym razem z dodatkiem czosnku. Aromat syropu był powalający. Przed snem natomiast wypiłam mleko z dodatkiem miodu i czosnku.
Warto pamiętać, że nie należy dodawać miodu do gorącej herbaty lub mleka bo traci wówczas wiele odżywczych składników. Miód podobnie jak cytrynę należy wrzucać do ciepłych napoi.
Na jednej ze storn internetowych dowiedziałam się również o zbawiennym działaniu soku z buraków oraz o napoju z siemienia lnianego. Przyznam jednak, że picie siemienia lnianego nie należy do przyjemności. Napój wygląda jak flegma, której człowiek chce się pozbyć z gardła, a nie odwrotnie;) A tutaj strona, z której korzystałam.
Dzisiaj mija czwarty dzień choroby, a ja powoli odzyskuję głos. W walce z katarem pomaga mi dodatkowo inhalacja z dodatkiem niezawodnego Amolu. Jutro czas ruszyć do pracy. Mam zatem jeszcze paręnaście godzin na wyjście zwycięsko z tego boju. Jestem jednak dobrej myśli i ufam, że mój zahartowany przez islandzką pogodę i kąpiele w oceanie organizm poradzi sobie z tym zadaniem.