środa, 31 października 2012

Oręż na zimę

Wrzesień i październik są to miesiące próby pt. "Jak szybo potrafisz zmienić swój dotychczasowy tryb wakacyjnego działania na tryb ZIMA!?" A trzeba przyznać, że w Islandii to są dwa różne światy. Temperatura może nie ma takiego znaczenia gdyż są tutaj niewielkie amplitudy temperatur, ale brak słońca daje mocno w kość. Każdego dnia słońce świeci 7 minut krócej, o ile w ogóle pokaże się zza chmur. Dodatkowo nadciągają silne wiatry oraz poziome deszcze. Robi się pochmurno, a tym samym jakoś tak smutno.
Jest to moment zmierzenia się z nadchodzącą ciemnością i apatią. Jedni mają już wcześniej przygotowany oręż do walki, inni próbują własnymi siłami pokonać beznadzieję, która wdziera się w każdą komórkę ciała.

Moim orężem było zapisanie się na kurs islandzkiego. Kurs rozpoczęłam już na początku września. Był to bardzo intensywny kurs, który odbywał się trzy razy w tygodniu po 2,5 h. Często w ogóle nie wracałam z pracy do domu tylko od razu szłam na zajęcia i wracałam do domu po godzinie 20. Szkoła znajduje się  na przeciwko mojej pracy zatem czas jaki mogłabym poświęcić na ewentualny dojazd wykorzystywałam na naukę. Muszę przyznać, że poznałam tam bardzo ciekawe metody nauczania. Największy progres zrobiłam dzięki pisaniu Dagbók czyli pamiętnika po islandzku. Na każde zajęcia należało napisać co robiło się każdego dnia, a następnie czytaliśmy lub opowiadaliśmy o tym na zajęciach. Dzięki temu bardzo szybko poznaliśmy codzienne życie wszystkich osób w grupie. Grupa była tylko 8 osobowa co miało pozytywny wpływ na jakość uczenia się. Poza tym panowała bardzo rodzinna atmosfera. Generalnie założeniem szkoły jest nauka przez praktykę. Razem gotowaliśmy, oglądaliśmy filmy, byliśmy na Viðdey (na zapaleniu światła dla Jona Lennona) itp. Pomimo, że kurs bardzo mi się podobał przychodziłam do domu zmęczona jak pies. Był to bardzo intensywny okres. Nie miałam nawet czasu żeby coś skrobnąć na blogu. Teraz jednak postanowiłam sobie zrobić małą przerwę i kontynuować naukę w styczniu.

Yoko Ono na wyspie Viðey

"Peace Tower"