niedziela, 27 lipca 2014

Plażowe aktywności

Ten weekend można definitywnie zaliczyć do aktywnych! 
Wczoraj Videy a dzisiaj plaża w Eyrarbakki. 
Rankiem spontanicznie postanowiliśmy dołączyć do ekipy paralotniowej, która latała nad wydmami. Pewnie latanie na plaży tropikalnej byłoby większą przyjemnością jednak dla islandzkich miłośników paralotniarstwa zimno nie jest straszne. W końcu trzeba brać to co jest :)
Mnie nie było dane otrzymać paru promyków słońca tego dnia (z opalania nici). Czasami jednak wyobrażam sobie jakby wyglądała ta plaża skąpana w słońcu przy temperaturze powyżej 20 stopni. Są to jednak tylko marzenie gdyż zimny wiatr rzadko opuszcza to miejsce uniemożliwiając przyjemne plażowanie. Miałam za to przyjemność podziwiać powietrze akrobacje Tomka i kolegów oraz jazdy motokrosami i autami przystosowanymi do jazdy po piaskowych wydmach. 

Trudno uwierzyć, że jeszcze miesiąc temu biegałam po plaży z wielkim brzuchem. Obecnie spaceruje sobie z dzieckiem w wózeczku. Czas robi swoje.
Pchanie wózka przez piaszczyste wydmy nie należy do najłatwiejszych 

Plażowe aktywności

Latanie i puszczanie latawców

Przygotowanie do startu

Paralotniarze w całej okazałości 


sobota, 26 lipca 2014

Wszystko pierwsze i Videy


Wraz z pojawieniem się dziecka wiele spraw nabiera nowego wymiaru. Zaczyna się nieustanna przygoda pt. Mój pierwszy...spacer, zdjęcie, promyk słońca, uśmiech. Będąc nieustannym obserwatorem tych wydarzeń można na nowo spojrzeć na pewne rzeczy. Można zacząć wszystko odkrywać na nowo... oczami dziecka. Zatrzymać gonitwę zdarzeń, myśli i zacząć doceniać małe chwile dnia codziennego. Nagle okazuje się, że pierwsze krople deszczu naszego dziecka są orzeźwiające, pierwsze promyki słońca są przyjemnie ciepłe, a spacer po dobrze znanym nam parku staje się nagle niezapomnianą przygodą. 

Wycieczka na Videy również stała się kolejną okazją do przeżywania wielu rzeczy na nowo. 

Pierwsza przygoda promem
Pierwszy grill
Pierwszy wycieczkowiec
Pierwsze ruiny domu 
Pierwsze zwiedzanie wyspy Videy w doborowym towarzystwie
Pierwszy posiłek na świeżym powietrzu

Pierwszy widok na pole ziemniaków i Reykjavik na horyzoncie. 


sobota, 19 lipca 2014

Książki dla dziewczynki

Szperając w gąszczu informacji natrafiłam na artykuł w Wysokich Obcasach na temat książek jakie powinna przeczytać każda dziewczynka. Wybór jest oczywiście bardzo subiektywny. Czytelnicy wysłali swoje propozycje. Warto może jednak przyjrzeć się tej liście. Może z czasem nasza Nelcia z niej skorzysta. Postanowiłam więc podzielić się tym spisem. 

A
"Ala Makota", Małgorzata Budzyńska
"Ania z Zielonego Wzgórza", Lucy M. Montgomery
"Antygona w Nowym Jorku", Janusz Głowacki
B
"Bajki filozoficzne", Michel Piquemal
"Basia i kolega z Haiti", Zofia Stanecka
"Biegnącą z wilkami", Clarissy Estes
"Błękitny zamek", Lucy M. Montgomery
"Bracia Lwie Serce ", Astrid Lindgren
C
"Cesia", Natalia Rolleczek
"Chłopcy z placu broni," Ferenc Molnár
"Cud chłopak", R. J. Palacio
"Czarownice", Roald Dahl
"Czerwone i czarne", Stendhala;
"Czy wojna jest dla dziewczyn?", Paweł Beręsewicz
D
"Don Kichote", Miguel De Cervantes
,,Droga do raju", Paulina Simons
"Dzieci z Bullerbyn", Astrid Lindgren
"Dziewczyna z pomarańczami" Jostein Gaarder
"Dzika kaczka", Henrik Ibsen
G
"Głowa na tanzystorach", Hanna Ożogowska
H
"Hania Humorek", Megan McDonald"Harry Potter", Joanne K. Rowling
I
"Ida Sierpniowa", Małgorzata Musierowicz
J
"Jak zostałam wiedźmą", Dorota Masłowska
"Jedynaczka", Klara Jarunkowa
"Jezioro Osobliwości", Krystyna Siesicka
"Jeżycjada", Małgorzata Musierowicz
"Jeździec miedziany", Paulina Simons
K
"Kapryśna piątkowa sobota", Krystyna Siesicka
"Karolcia", Maria Kruger
"Klara i Hauni", Lee Hyun Kyung
"Kocham Cie Danny", Hilary Freeman
"Królestwo Dziewczynki", Iwona Chmielewska
"Księżniczka i chłopcy", Janusz Domagalik
"Kubuś puchatek", Alan A. Milne
"Kwiat pustyni", Waris Dirie
L
"Lato", Tove Jansson"Lotta z ulicy awanturników", Astril Lindgren
Ł
"Łagodna", Fiodor Dostojewski
M
"Magic Molly", Holly Webb
"Makbet", William Szekspir
"Mała książka o feminizmie", Sassy Buregren
"Mała księżniczka", Frances H. Burnett
"Mały książę", Antoine de Saint-Exupéry
"Mały Lord", Frances H Burnett
"Matylda", Roald Dahl
"Mikołajek", René Goscinny
"Mistrz i Małgorzata", Michaił Bułhakov
"Moje drzewko pomarańczowe", Jose Mauro Vasconcelos
"Momo", Michael Ende
"Most do Terabithii", Katherine Paterson
"My, dzieci z dworca ZOO", F. Christiane
N
"Naciśnij mnie", Herve Tullet
"Niebezpieczne związki", Choderlos de Laclosa"Nie ma z kim tańczyć", Krystyna Siesicka
O
"Odyseja", Homer
,,Ogród letni", Paulina Simons
"O kurze, która opuściła podwórze", Hwang Sun-mi
"Oskar i Pani Róża", Éric-Emmanuel Schmitt
P
"Pan Ibrahim i Kwiaty Koranu", Éric-Emmanuel Schmitt
"Pani Bovary", Gustave Flaubert
"Pani Dalloway", Virginia Woolf
Pana Samochodzika Zbigniewa Nieniackiego
"Perswazje", Jane Austen
"Piaskowy Wilk", Asy Lind
"Pippi Pończoszanka" (szw. Pippi Langstrump), Astrid Lindgren
"Podnieś głowę", Ewa Woydyłło
"Pollyanna", Eleanor H, Porter
"Poszukiwacze muszelek", Rosamunde Pilcher
"Przepowiadnia Dżokera", Jostein Gaarder
Przygody Tomka Wilmowskiego, Alfred Szklarski
"Psia kupa", Kwon Jeong-saengR
"Rok 1984", George Orwella
''Ronja, córka zbójnika'', Astrid Lindgren
S
"Sabat Czarownic", Krystyna Siesicka
"Serce", Edmondo De Amicis
"Słoneczniki", Halina Snopkiewicz
"Siostrzyca", John Harding
"Sto lat samotności", Gabriel Garcia Marquez
"Szkoła kotów", Kim Jin-kyung
Ś
"Świat Zofii", Jostein Gaarder
T
"Tajemnica zielonej pieczęci", Hanna Ożogowska
"Tam gdzie spadają anioły", Dorota Terakowska
"Tajemniczy ogród", Frances Hodgson Burnett
,,Tatiana i Aleksander", Paulina Simons
"Tyle jest gwiazd", Giulia Carcasi
"Tylko bez całowania! czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami" Grzegorz Kasdepke
"Tylko dla dziewczyn. Wielka księga pomysłów", Rosemary Davidson, Sarah Vine
W
"Wielkie Małe Kobietki", Aleksandra Polewska
"Większy kawałek świata", Joanna Chmielewska
"Wywrotka", Kazimierz Szymeczko
"Wzgórza jak białe słonie", Ernest Hemingway
"W zwierciadle, niejasno", Jostein Gaarder
Z
"Złodziejkę słów", Markus Zusak
"Zwycięstwo Polly", L. T. Meade
"Zwyczajne życie", Joanna Chmielewska

Trudne decyzje młodej mamy

Tak już jest urządzony ten świat, że obecnie wiele informacji szukamy w internecie. 
Przez całą ciążą codziennie zaczytywałam się we wszystkich stronach dotyczących ciąży, diety, wychowywania dziecka. Tysiące porad bombardowało mój umysł. Starałam się na spokojnie przesiewać wszystkie informacje i wybierać te najbardziej przydatne. Czasami miałam mętlik w głowie. W końcu jako przyszła matka chciałam jak najlepiej dla dziecka. Tylko czasami trudno wybrać odpowiednią drogę. Czy iść w kierunku rodzicielstwa bliskości i zatracać się w nim czy może wybrać tzw. chłodny chów i mieć trochę czasu dla siebie? 
Postawiłam na intuicję wierząc, że wskaże mi odpowiednią drogę. Pewnie czas rozliczy mnie z moich decyzji. Mam nadzieję, że będzie łaskawy dla zagubionej młodej matki. 


niedziela, 13 lipca 2014

Pierwszy spacer z Nelcią

Na nasz pierwszy spacer wybraliśmy się dokładnie w 13 dzień po narodzinach. Zgodnie bowiem z zaleceniami naszej położnej spacerować z dzieckiem jest najlepiej po ok. 2 tygodniach. Bardzo ucieszyliśmy się gdy w końcu mogliśmy całą naszą trójką zaczerpnąć świeżego powietrza. Siedzenie cały czas w domu nie było bowiem takie łatwe. Był to jednak dobry czas na poznanie siebie nawzajem. 
Nie spodziewałam się tego, że spacer tak dobrze wpływa na maluszka. Rytmiczne kołysanie wózkiem ma magiczną moc, które ulula każde niemowlę.

Do naszego pierwszego spaceru dołączyła Ala ze swoim synkiem Tymonem. Ruszyliśmy wszyscy razem do parku Klambratun oraz w pobliskie uliczki. Pogoda nie była typowo letnia ale wystarczająco dobra żeby wyjść na dwór z Nelcią. Generalnie pogoda nie rozpieszcza Nas przez ostanie dni. Codziennie nawiedzają nas przelotnie deszcze a słońca jest jak na lekarstwo. Trzeba przyznać, że słoneczne dni bezpowrotnie zniknęły wraz z końcem maja. 

Z Alą i małym Tymonem ruszamy w kierunku parku

Na obrzeżach parku Klambratun

Tata na spacerze z córcią ;)

Nic mnie teraz nie zbudzi

Zmierzamy już do domu 

piątek, 4 lipca 2014

Nelcia

Nelcia jest już z nami w domu. Cały czas nie mogę się nadziwić, że zostałam mamą. Niesamowite uczucie. Sama słodycz z niej ;)


z uśmiechem jej do twarzy :)

czapeczka gapcia

małe piąstki i paluszki 

moja ulubiona minka

oglądam świat

Wielki dzień

Wielki dzień naszedł dokładnie 6 dni przed wyznaczoną datą porodu. Zaczęło się dosyć książkowo czyli regularne skurcze co 7 minut o 3 w nocy. Wiedząc, że skurcze się nasilą szybko wyskoczyłam z łóżka żeby na spokojnie przygotować się do wyjazdu do szpitala. Umyłam włosy, spakowałam trochę jedzenia i przygotowałam ubrania do wyjścia. 
Cały czas czekałam aż skurcze zejdą poniżej 5 minut. Do szpitala ostatecznie pojechałam o 9 rano. Bałam się, że wcześniej zostanę odesłana do domu. W opowieściach koleżanek porody trwały nawet dwa dni! Stwierdziłam zatem, że nie ma co się spieszyć. 
Nasze auto było również zepsute. Jako alternatywę miałam do wyboru taksówkę lub wyjazd z Jagodą. Wybrałam opcję drugą. Wolałam żeby mnie zawiózł ktoś z kim czuje się dobrze. Nie chciałam jęczeć komuś w taksówce. Chociaż taksówka brzmi bardziej filmowo z okrzykiem "na porodówkę, szybko!";) 
Do szpitala pojechałam o 9 rano. Może śmiesznie to zabrzmi ale nie chciałam budzić Jagody za wcześnie więc pomyślałam, że postaram się wytrzymać do tej godziny. Bóle nasilały się i były nie do wytrzymania! 
W szpitalu okazało się, że mam już 8 cm rozwarcia! Przyznam, że bardzo minie to ucieszyło. Jeśli można użyć takiego słowa przy tym bólu. Po 2 i pół godzinie było już po wszystkim i nasza Nelcia była już z nami :) 
Pozostanie w domu przez prawie cały okres skurczów był dobrym pomysłem. Psychicznie bowiem człowiek lepiej czuje się w znanym środowisku. Miałam też wrażenie, że to nadal jeszcze początek. 

W szpitalu opieka była fantastyczna. Świetnie wyposażona sala. Najbardziej pomógł mi gaz rozweselający i mała jeżowata piłeczka trzymana w ręce. Dodatkowo poprosiłam o akupunkturę ale miałam wrażenie, że w ogóle mi nie pomogła. Na godzinę wskoczyłam też do basenu z ciepłą wodą. Być może przyniosło mi to ulgę ale bóle były już tak intensywne, że nie miało to dla mnie różnicy gdzie leżę. Na samą okazję porodową poproszono mnie żebym położyła się na łóżku. Tomek cały czas trzymał mnie na duchu i kazał oddychać robiąc przy okazji zdjęcia z mojego cierpienia ;)

Tak oto w skrócie przebiegła moja akcja porodowa, która pozwoliła mi ostatecznie poznać najukochańszą istotkę na świecie. Wszystkie bóle zniknęły! Najważniejsza stała się Ona!

W szpitalu zostaliśmy ostatecznie trzy dni. Mieliśmy dla siebie pokój małżeński z łazienką i internetem. Nelcia cały czas była z nami. Pielęgniarki przychodziły pomagać mi przy karmieniu. Cieszę się, że zostałam te dwa dni dłużej w szpitalu. Dzięki temu dowiedziałam się bardzo dużo o prawidłowej opiece nad maleństwem od profesjonalnie wyszkolonego personelu. Miałam nawet okazję otrzymać parę dobrych rad od specjalisty od laktacji.

W tym czasie pogoda nie rozpieszczała Islandii. W dniu narodzin były nawet alerty pogodowe, które przestrzegały mieszkańców przed silnym wiatrem. W Interiorze spadł nawet śnieg!

1 lipca piękna data na urodziny ;)