Po czterech tygodniach rozłąki, Tomek wrócił do domu. Pomimo sztormowej pogody samolot z Nersarsuaq(Grenlandia) wylądował na lotniku w Reykjaviku o czasie. Tomek wyglądał jak prawdziwy podróżnik. Miał długą brodę, włosy czesane wiatrem i opaloną twarz. Do tego trzy wielkie plecaki, w których znalazło się parę lokalnych specjałów takich jak suszony renifer i miód.
Dzięki temu, że przyleciał w sobotę wieczorem zdążył wybrać się ze mną na urodziny do Oli, gdzie miał przyjemność widzieć się z większością znajomych. Radości ze spotkania nie było końca. Opowieści z Grenlandii i tańce przeplatały się wzajemnie. To był naprawdę piękny wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz