piątek, 20 lipca 2012

Koncert po islandzku

Od koncertu Of Monsters and Men minęły już dwa tygodnie. Miło jest jednak powspominać dobra muzykę, spotkania z przyjaciółmi (przyjechała nawet dziewczyna, która była naszym hostem w Szwajcarii), piękną pogodę i tłumy zgromadzone w centrum Reykjaviku tuż przy pięknym miejskim stawie Tjörnin. Koncert trwał 3 godziny, a gościnie zagrali również Mammut i Lay Low. Jedynym minusem były długie przerwy pomiędzy występami. Pomimo tego było bardzo przyjemnie.
Własnie przeczytałam, że ich piosenka "Litlle Talks" bije rekordy popularności w Stanach Zjednoczonych. Trudno czasami wyobrazić sobie jak bardzo jest umuzykalniony ten naród. Tutaj prawie każdy związany jest z muzyką. Prowadzi własny zespół lub śpiewa w chórze. Na każdym kroku słychać muzykę na żywo, a część artystów jest już dobrze rozpoznawalna poza granicami kraju. Biorąc pod uwagę, że w Islandii mieszka tylko 320 tyś osób robi to duże wrażanie. Coraz częściej słyszę, że wielu islandzkich artystów gra w Polsce. Nie myślę tylko o Björk na  Open'er festival. ale o wielu zespołach, które grają w różnych miejscowościach. Pochwalę się, że nawet w mojej rodzinnej miejscowości miał koncert w lutym Snorri Helgason.
A tutaj kawałek jego twórczości. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz