Zaskakująco blisko od Islandii leży ten dziki ląd - Grenlandia jest prawie na wyciągnięcie ręki.
Lot do Narsarsquaq, gdzie położone jest lotnisko międzynarodowe, trwa ok 2,5 h samolotem turbośmigłowym z Islandii. Samo miasteczko to głownie terminal lotniczy, port i kilka domów na zupełnym pustkowiu dookoła. Podczas lotu nad kilkudziesięciokilometrowym pasmem fiordów i lodowców południowej Grenlandii nie udało mi się zauważyć jakiegokolwiek znaku cywilizacji.
W Narsarsquaq czekaliśmy z Pawłem i Karolem na transport łodzią do Isortoq - miejsce, w którym przyjdzie nam spędzić następne kilka tygodni na zaganianiu stad reniferów używając paralotni z napędem. To właśnie sprzęt do latania stanowi lwią część naszego bagażu - łącznie ponad 280kg.
Podróż łodzią przez 150 kilometrów krętych grenlandzkich fiordów była nie lada przygodą - naszymi "kierowcami" było dwóch Grenlandczyków nie komunikujących się za bardzo po angielsku, zatem tak naprawdę nie wiedzieliśmy dokąd pędzimy. Okazało się, że po drodze czekały nas jeszcze dwie przesiadki, by po 3 godz. w końcu dotrzeć do bazy nad jeziorem Isortoq. Baza to kilka budynków i namioty rozstawione przez wizytujących Kanadyjczyków poszukujących złóż tytanu. Właściciel całego gospodarstwa - Stefan, dzierżawi od rządu grenlandzkiego olbrzymie połacie ziemi (łącznie ponad 17 tys hektarów), na której znaleziono znaczące pokłady tytanu i innych minerałów.
Pierwsze dni zeszły nam na przygotowywaniu sprzętu i próbnych lotach rozpoznawczych. Bliskość lądolodu grenlandzkiego i ogrom przestrzeni dookoła sprawiają, iż latanie tu stanowi niezapomniane przeżycie. Dodatkowymi atutami tutejszych przestworzy są niespotykane gdzie indziej warunki atmosferyczne - można odczuć naprawdę ciepłe powietrze latając na wysokości powyżej kilometra, podczas gdy przy ziemi temperatura spada prawie do zera. Efekt ten, występujący w letnie wieczory, jest spowodowany wypychaniem ciepłego, nagrzanego w ciągu dnia powietrza przez zimne masy znad lądolodu.
Jednym z pierwszych zadań było znalezienie i sprowadzenie pary koni wałęsających się swobodnie po okolicy. Zadanie wykonane podczas pierwszego, długiego lotu, podczas którego widzieliśmy także pierwsze renifery w tym sezonie. Czas zaczyna pędzić coraz bardziej.
 |
Lot w ciepłym powietrzu powyżej 1000m |
 |
"Droga" do Isortoq |
 |
baza |
 |
Nocne lądowanie nad bazą |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz