Nasz pierwszy przystanek to Bielsko Biała. Odwiedzamy własnie Szczepana i Justynę. Zaparkowaliśmy centralnie przed drzwiami ich bloku. Postanowiliśmy zrobić pierwszy przystanek w Polsce żeby na spokojnie sprawdzić jak czujemy się w podróży kamperem. Miasto zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Po przyjeździe wybraliśmy się do restauracji Harnaś na polskie jadło a wieczorem na spacer. Nelcia była w świetnej formie. Spokojna i ciekawa wszstkiego, szczególnie ognia w kominku. Wieczorem Tomek postanowił dla bezpieczeństwa spać w camperze. Nad ranem było 8 stopni.
Dzisiejszy dzień rozpoczął się z przygodami... na izbie przyjęć. Powód - opuchnięta stopa. Czułam się tam jak w filmie Barei. Dla mnie była to poważna sprawa. Przede mną bowiem 10 tygodni podróży, obce kraje i odcisk na stopie uniemożliwający chodzenie. Na miejscu pielęgniarka zadzowniła do lekarki z hasłem: "Przyszła Pani z niczym". Gdy lekarka wbiła mi igłę w centralny punkt zaognionej rany moim ciałem wstrząsnęły konwulsje. Lekarka z oburzeniem zawowała "A co Pani robi" Miałam ochotę odpowiedzieć. Gram w piłkę! Zero empatii! Zapisała mi specjalne plastry na ranę. Nie znała jednak ich nazwy ale zasugerowała, że mam zapytać w aptece o plastry reklamowane w telewizji! Na szczęście famraceuta miał więcej sympatii i doradził mi leki przeciwzapalne.
Popołudnie okazało się bardziej relaksujące. Udaliśmy się samochodem na sławną górę Żar, a następnie do Szczyrku na biad. Nigdy nie przypuszczałam, że będąc w Polsce będę miała problemy z odczytaniem karty menu. Zapamiętałam dwie pozycje: kwaśnica na ryju z ziemniokomi i cycki na boczku. Restauracja typowo góralska z pięknym dachem ze strzechy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz