Rocznica ślubu była pod znakiem samych pozytywnych niespodzianek. Wszystko dzięki Tomkowi. Stanął na wysokości zadania ;) Ja zachowałam się jak typowa księżniczka. Wystroiłam się w nową sukienkę i pachniałam ;)
Wcześniej jednak zrobiłam wszystko aby wrócić z wakacji na czas i ten dzień spędzić razem. Początkowo miałam w planach przylecieć bezpośrednim lotem z Krakowa, który był dzień po naszej rocznicy. Ostatecznie udało mi się znaleźć łączony lot przez Londyn i wylądować dokładnie w nocy z 19 na 20 sierpnia. Być może symbole nie są dla niektórych ważne (patrz Tomek) jednak ja nie wyobrażałam sobie spędzić ten czas osobno i jeszcze na dodatek w dwóch różnych krajach.
Tomek przyjechał po mnie na lotnisko z... pralką. To prawie jak kwiaty, pomyślałam ;) Okazało się, że w tym czasie wymienił starą pralkę na nową i nie miał jej gdzie zostawić więc załadował ją do samochodu. Pralka towarzyszyła nam również w drodze do restauracji i do kina. Teraz jak o tym piszę to uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Rzeczy niebanalne pamiętamy w końcu najdłużej.
Największą jednak niespodzianką nie była kolacja, kwiaty czy kino w wykonaniu Woodego Allena tylko nakręcony film Tomka dla mnie. Kiedy już wróciłam do domu myśląc "cóż za piękny dzień" otrzymałam wisienkę na torcie. Usiadłam w moim bujanym fotelu i obejrzałam na projektorze życzenia Tomka i przyjaciół. Niesamowite uczucie. Dziękuje Ci mężu.
I.
I.
P.S. To jeszcze nie był koniec niespodzianek! Wszystkich chętnych zapraszam do obejrzenia albumu zdjęć Tomka pt. "W Całości" z lat 2006-2012. W piątek kurier do moich rąk własnych dostarczył przesyłkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz