Będą już jakiś czas za granicą zauważyłam, że emigracja pozytywnie służy osobom otwartym i lubiącym zmiany. Tutaj bowiem wszystko jest dynamiczne.
Dla wielu osób Islandia jest często tylko przystankiem w podróży życia. Jest jednorazową przygodą lub inspiracją do kolejnych zmian. Nowy kraj daje bowiem możliwość zdystansowania się do znanej nam w innym kraju rzeczywistości. Mając dystans do pewnych spraw można wiele rzeczy zrozumieć i nabrać siły do kolejnych działań.
Tutaj cały czas poznaje się nowych ludzi ale z drugiej strony trzeba się liczyć, że te znajomości mogą nie potrwać długo. Wiele osób cały czas poszukuje swojego szczęścia. Jeśli nie znajdują go tutaj na wyspie to pakują plecak i ruszają dalej.
Czasami mam wrażenie, że w ciągu roku częściej jestem na imprezach pożegnalnych z okazji czyjegoś wyjazdu, niż urodzinowych. Spotkania te z jednej strony są radosne, a z drugiej strony pozostawiają w Nas pewien rodzaj pustki. Wiąże się to pewnie z tym, że przyjaciele często zastępują tutaj rodzinę, która została w kraju. Zamiast na niedzielny obiad do rodziców spotykamy się na niedzielnym basenie.
Koniec wakacji jest szczególnym czasem pożegnań. Część osób pozostawia decyzję o wyjeździe właśnie na koniec lata. Ostatnio żegnaliśmy Karola, który ruszył podbijać polski rynek pracy. Tydzień temu natomiast przygotowaliśmy z Tomkiem pożegnalny obiad dla dwójki paralotniarzy, którzy postanowili przenieść się do Szwajcarii. Za miesiąc natomiast kolejna koleżanka rusza do Norwegii.
Przy tak częstych zmianach ciężko jest budować trwałe przyjaźnie. Czasami poznajemy ludzi wiedząc, że za rok lub dwa już ich tutaj nie będzie. Pomimo tego myślę, że trzeba po prostu żyć dniem codziennym i nie martwić się tym co będzie jutro. Skoro nie można zmienić rzeczywistości to należy pozytywnie nastawić się do niej. Wyjazd Ani i Marty wiele mnie nauczył. Nie zamieniłabym tego czasu spędzonego z nimi na żaden inny. Nawet jeśli pożegnania są trudne to i tak przyjaźń jest tego warta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz